1.
Marek Kondrat, aktor:
Moja dewiza zarządzania czasem to nie
pracować dużo,
a przede wszystkim dbać o czas, czyli
robić wyłącznie
to, co się lubi. Od pięciu
lat żyję
zupełnie inaczej; przestałem
grać, zajmuję
się moją pasją
- winem. Podróżuję,
nawiązuję
kontakty biznesowe, degustuję, miło
spędzam czas z ludźmi,
zamawiam wybrane gatunki, sprowadzam je do Polski i sprzedaję
w dwóch sklepach, którymi
zarządza mój
syn.
Przekonałem
się, że
kontrolować można
tylko taki czas życia, który
daje mnóstwo satysfakcji. Nie spinam się
w sprawie organizacji czasu, po prostu pozwalam, by płynął
naturalnie. To łatwe, gdy postawi się
na swoją pasję.
2.
Marek Goliszewski, prezes BCC:
Planuję ze szczegółami
czas w cyklu półrocznym; już
w listopadzie, grudniu wstępnie
zagospodarowuję następne
półrocze. Plany zapisuję
piórem, w tradycyjnym kalendarzu, dopiero
sekretariat nadaje im formę audiowizualną.
Uważam, że
plany napisane ręcznie są
bardziej osobiste i zobowiązujące.
W maszynie tak łatwo można
anulować każde
postanowienie.
Moje
plany mają swoją
strukturę. Dniom tygodnia są
przypisane z góry ustalone formy
czynności. I tak: w poniedziałek
zajmuję się
korespondencją, w środę
- sprawami na telefon, w piątek - umawiam
się na spotkania, a wtorek i czwartek
przeznaczam na własną
pracę koncepcyjną.
Dzięki takim podziałom
czerpię energię
z pracy, jestem bardziej precyzyjny, skoncentrowany na meritum i
efektywny.
W
moim planie nie ma miejsca na przypadkowe czynności
i spotkania. Wyjątkiem są
naprawdę ważne
kwestie, np. telefon od premiera czy ministra, problem kluczowego
partnera lub członka klubu BCC, a także
wywiady dla dziennikarzy. Planuję też
urlopy: zazwyczaj jest to 8-9-dniowy wypoczynek.
3.
Krzysztof Ibisz, prezenter TV:
Precyzyjnie planuję każdy
dzień. Wieczorem układam
plan na następny dzień
- spotkania, telefony, obiad i - co bardzo ważne
- trening w klubie sportowym. Systematycznie odkreślam
wszystkie załatwione sprawy, a jeżeli
któraś
pozostaje niezrealizowana, przepisuję ją
na nadchodzący dzień
lub przydzielam pierwszy wolny termin.
Klasyfikuję
zadania według ich ważności.
Najpilniejsze są te istotne dla mnie
samego. Na drugim miejscu są sprawy, o
które dobijają
się inni, a na trzecim - drobiazgi, czyli
to, co wypadałoby załatwić,
ale można bez tego żyć.
Na początku każdego
roku planuję cele "długodystansowe".
Jeśli nie osiągam
celu za pierwszym podejściem, podchodzę
do niego do skutku, za każdym razem z
innej strony.
4.
Jurek Owsiak, dziennikarz, założyciel
fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej
Pomocy: Moja recepta na dobrą
organizację czasu? Lubić
to, co się robi. Nigdy nie miałem
zegarka. Jego brak daje mi poczucie swobody, jednocześnie
zmusza mój organizm, by naturalnie czuwał
nad czasem.
O
terminach przypominają mi moi asystenci.
Szanuję czas ludzi i zawsze staram się
dotrzymywać terminów
i obietnic. Od roku sam prowadzę kalendarz
- zapisuję w nim moje zadania i terminy, a
także notuję
refleksje nad tym, co się wydarzyło.
W ten sposób kolekcjonuję
najcenniejsze wrażenia z mnóstwa
spotkań z ludźmi.
Kiedyś
wydawało mi się,
że czas można
oszukać, że
jestem taki luzak. Dziś już
wiem, że nie, że
warto mieć swój
czas pod kontrolą. Ważną
rolę odgrywają
rytuały czasowe: codziennie o tej samej
porze biegam na bieżni w domu, chodzę
na lekcje angielskiego, dwa dni w tygodniu spędzam
na montażu programów.
Jeśli mam zaplanowany harmonogram, łatwiej
mi się do niego dostosować.
Często
zdarzają mi się
nieplanowane podróże, więc
aby zaoszczędzić
czas, zawsze mam przygotowaną torbę
podróżną z
uniwersalnym wyposażeniem: szczotka i
pasta do zębów,
bielizna, ciepły i letni zestaw ubrań.
5.
Janusz Palikot, biznesmen, poseł:
W firmach potężnym złodziejem
czasu są rytuały.
Czas poświęcony
na wysyłanie kartek świątecznych
liczy się na godziny, może
nawet na dni robocze. Trzeba je zredagować,
wydrukować, zaadresować,
przewieźć, dostarczyć,
odebrać, wpisać
życzenia i ewentualnie przeczytać.
Takich
rytuałów niewnoszących
nic do pracy firmy jest mnóstwo -
odpisywanie na nic nieznaczące pisma,
przechowywanie niepotrzebnej korespondencji, siedzenie w pracy od
godziny do godziny, bez względu na to, czy
jest coś do zrobienia, czy nie, a przede
wszystkim różnego rodzaju narady,
odprawy, spotkania, kolacje biznesowe, gdy tymczasem 95% spraw daje
się załatwić
telefonicznie.
Jak
to zmienić? Całkiem
zwyczajnie, z dnia na dzień zaprzestając
kolejnych czynności. Aż
praca wyczyści się
do samej swojej treści.
6.
Tomasz Bonek, redaktor naczelny portalu
money.pl: Chociaż
wiem, że powinienem oddzielić
życie prywatne od zawodowego, w mojej
pracy nie jest to możliwe. Redaktor
naczelny każdego medium informacyjnego
musi zawsze wiedzieć, co dzieje się
w kraju i na świecie. Telefonu komórkowego
nigdy więc nie wyłączam.
Z internetem prawie się nie rozstaję.
Zapisów w kalendarzu mam z roku na rok
coraz więcej.
Kiedyś
trudno było mi znaleźć
chwilę dla siebie. Wydawało
mi się, że aby
było dobrze, wszystko muszę
zawsze zrobić sam. W pewnym momencie stało
się to niewykonalne. Byłem
zbyt zmęczony. Dlatego nauczyłem
się ufać ludziom, swoim współpracownikom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz